Moje zdjęcie
Ma rude włosy, zielone oczy i piegi. Jego matka zmarła gdy miał 35 lat. Ojca nie poznał nigdy. Urodził się późno w nocy w szpitalu z czerwonej cegły. Gdy widzi przestraszoną twarz Franza Kafki ogarnia go smutek. Chciałby wieść spokojne i harmonijne życie a ludziom, których spotka dawać tylko radość, szczęście i dobro. Zawsze, gdy to tylko możliwe, siada nocą na brzegu jeziora i patrzy w okna domu gdzie po raz pierwszy pocałował ukochaną.Ceni szczerość i odwagę. Ma już więcej lat niż Chrystus więc świata nie zbawi...

sobota, 11 kwietnia 2009

Sernik

Przede wszystkim chciałbym bardzo podziękować Małgorzacie Holisz - to jej przepis zamieszczony w cienkiej książeczce pt."Przepisy czytelników - potrawy na Wielkanoc" stał się kanwą wielu potyczek, potknięć i zwycięstw w mojej kuchni i to wtedy narodziłem się jako domorosły piekarz cukiernik stając się utrapieniem dla całej rodziny zmuszanej od czasu do czasu do kurtuazyjnych zachwytów w stylu "cóż za niecodzienny smak", "jeszcze nigdy nie jadłam takiego sernika" lub "koniecznie musisz dać mi przepis". Oto on:

"Zemleć ser"
Ale jak zemleć ser gdy maszynka do mięsa pamięta młodzieńcze lata towarzysza Edwarda i odpada jej raczka bo gwint przytrzymujący śrubkę się wyrobił?. Nieważne. Po ser trzeba pójść do Pań na Wierzbową - to na końcu ulicy w miejscu gdzie kończy się wszechwładne panowanie betonu a zaczyna się dominacja kojących sił natury. Panie prowadzą sklep od zawsze. Zawsze od szóstej rano. Zawsze uśmiechnięte, zawsze w fartuszkach, zawsze na miejscu - 
jedyny stały i niezmienny punkt we wszechświecie.
Ser musi być świeży, lekko wilgotny, półtłusty i w mokrym papierku. Trzeba go zmielić dwa razy.
Drugim ważnym składnikiem są jaja - powinno być ich osiem.

"Żółtka z cukrem utrzeć do białości i połączyć z serem"
Najpierw trzeba oddzielić żółtko od białka. Pamiętam smukłe dłonie Meryl Streep w "Godzinach". Nie używała skorupek. Rozbijała jajko o brzeg miski by po kilku szybkich i zręcznych ruchach dłoni na ręku zostawało samo żółtko. Białko majestatycznie spływało pomiędzy palcami.
Półtorej szklanki cukru romantycznie wchłania osiem niczego nie podejrzewających żółtek. Wtedy należy wziąć przedmiot:

zwany podobno tłuczkiem lub ucierakiem i rozpocząć proces ucierania szybkimi i mocnymi ruchami po okrągłym wnętrzu  makutry. I w tym momencie miejsce Meryl Streep zajmuje moja babcia, która ubrana w oślizły fartuch i brązową spódnicę pracowicie potrafiła utrzeć do białości każde ciasto. Babcia, która potrafiła wrócić piechotą z Francji na Mazury rodząc po drodze pierwszą ze swoich córek swoimi pomarszczonymi dłońmi dokonywała cudów kuchennej maestrii i to w czasach, gdy wszystko trzeba było wystać, wykombinować lub załatwić. Babcia, która potrafiła wszystko - jak to każda babcia.

"Cały czas mieszając wlać roztopione wystudzone masło, wsypać mąkę ziemniaczaną, cukier waniliowy, bakalie, skórkę cytryny, delikatnie wymieszać z ubita na sztywno pianą z białek".
Masło studzę na balkonie. Balkon wychodzi na ulicę i liceum. W liceum był kiedyś przytułek dla sierot. Teraz nocą rządzi tam portier. Co dzień rano widzę jak ścieli turystyczne łóżko a jego zaspana twarz odbija się w brudnej szybie.

"Masę wlać do tortownicy wysmarowanej masłem i wysypanej tarta bułką. Piec 60min w średnio nagrzanym piekarniku"
Bułę tartą mielę sam. Masło dawno temu też robiłem sam, na wsi gdzie nikt nigdy nie podnosił głosu a horyzont kończył się dalej niż błękitna linia nieboskłonu.

Brak komentarzy: