Moje zdjęcie
Ma rude włosy, zielone oczy i piegi. Jego matka zmarła gdy miał 35 lat. Ojca nie poznał nigdy. Urodził się późno w nocy w szpitalu z czerwonej cegły. Gdy widzi przestraszoną twarz Franza Kafki ogarnia go smutek. Chciałby wieść spokojne i harmonijne życie a ludziom, których spotka dawać tylko radość, szczęście i dobro. Zawsze, gdy to tylko możliwe, siada nocą na brzegu jeziora i patrzy w okna domu gdzie po raz pierwszy pocałował ukochaną.Ceni szczerość i odwagę. Ma już więcej lat niż Chrystus więc świata nie zbawi...

niedziela, 28 grudnia 2008

I N G M A R L I V B I B I

nikt już nie kręci takich filmów...

choć być może to tylko poświąteczna trauma - brak śniegu, mroźna szarzyzna, wyludnione ulice

śmierć wszech obecnie panująca nawet w Święta

Śmierć Święta Prezenty

pejzaże malowane światłem, łzami, szumem morskich fal, cierpieniem

smutne drzewa biją pokłony

oglądając takie filmy czuję kurz małych, zimnych kin, samotnie stygnących na peryferiach miast

wtorek, 9 grudnia 2008

ZATARGAJ MNIE...

Gdy zobaczyłem ją po raz pierwszy miała na sobie czarne lakierki, ciemne rajstopy, spódnice w kratę, obcisły sweterek i okulary jakich nie nosił nikt na świecie. Okulary miały kształt spłaszczonych półksiężyców rozświetlając jej twarz gwiaździstym blaskiem a pod szkłami kryły się jaśniejące podstępnym blaskiem zielone oczy. Szła z koleżanką, która, co oczywista, była dużo "brzydsza" nie miała "takich" okularów i całościowo nie była "taka".
Nie miała w sobie poezji, powabu zakwitającej młodości - nie miała najmniejszej szansy choć dziś zapewne jest nobliwą panią profesor zarabiającą kupę kasy na wykładach w państwach basenu Morza Śródziemnego. A nocą gdy wraca do hotelu rzuca się z płaczem na łóżko lub przez telefon strofuje męża, że dlaczego "ten remont trwa tak długo". Ale mąż jest tylko człowiekiem i ma miękkie serce poza tym ci fachowcy mają takie napięte terminy i też mają żony, które też czekają na nich w domu. Teraz to i tak nie ma znaczenia.
Okulary miały cienkie, delikatne, srebrzyste oprawki, spod których wypływały w świat wszystkie kolory tęczy.
A one szły trzymając się za ręce wzdłuż długiego, wysokiego parkanu okalającego nasz ogólniak, potem skręciły pod masywne filary poniemieckiego budynku i zniknęły wewnątrz.
I już...
I wystarczyło zaledwie pięć sekund...
I na każdej przerwie szukałem tylko tych zaszklonych oczu...

niedziela, 7 grudnia 2008

ROZTARGAJ MNIE...

Roztargnienie - widzę jak siedzą oboje w rozbitym aucie a jeszcze przed chwilą ich połączone w miłośnie pogardliwym uścisku ciała nasączały miłością hotelową pościel - a teraz ich namiętność ulatuje w przestworza na wieki zawisając na nieboskłonie.
Od kilku dni poluję z aparatem na nocnego portiera z budynku naprzeciw lecz ten jest sprytny i nie daje się przyłapać - dyskretnie i po cichu włącza telewizor i znika w odmętach pościeli. Rano widzę jego zaspaną twarz w oknie - starannie ścieli turystyczne łóżko i wraca na łono rodziny z teczką pod pachą. Jego miejsce zajmują zgryźliwi uczniowie po kryjomu palący papierosy na podwórku dwie ulice dalej.
Przez moment padał śnieg. Wpadł Tomek i obaliliśmy po browarku - nowa marka, tak na próbę, niedobre.
I to już właściwie wszystko...
Bin Laden jest chory...
Chiny protestują...
Nowy tydzień u drzwi...
Pod słońcem nic nowego - aura nie sprzyja krajoznawczym wycieczkom więc zakopię się pod pierzyną samotności i oddam się uciechom czytelniczym wolno wsiąkając w sen.
Dobranoc wszystkim pięknym czarownicom czyhającym w ciemnościach...

wtorek, 2 grudnia 2008

POTARGAJ MNIE

"Raz w roku na targowisku odbywa się egzekucja. Na plac zajeżdża czarna furmanka zaprzężona w dwa białe ogiery. Trzech mężczyzn w czarnych kapturach szybko ustawia drewniany podest. Stawiają pieniek i rozbiegają się w poszukiwaniu ofiary. Oczywiście, że nikt nie ucieka, oczywiście, że nikt się nie chowa - winni jesteśmy wszyscy. Ludzie spokojnie wybierają co czerwieńsze jabłka, sprawdzają świeżość rzodkiewek, negocjują cenę jaj.
Czarne postacie spacerują w milczeniu - nikt się nie śpieszy - gdaczą kury, wieje lekki wiatr w powietrzu unosi się zapach świeżo ściętych ziół; główki czosnku majestatycznie kołyszą się nad głowami przekupek.
I nagle ciszę rozcina słodki jak trzcina skowyt ofiary. Niby nic oryginalnego - czerwony dywan głowa wolno toczy się po schodach, ciało osuwa się bezwładnie, chwila ciszy i po sprawie...
A jednak jest coś magicznego w lepkim zapachu przeszywającym kości i widoku świeżo poćwiartowanego mięsa równo rozkładanym na starannie heblowanych deskach"

czasem coś mi wpadnie do głowy i próbuję to zapisać
ale nie wychodzi
i im dalej zapędzam się w gąszcz liter tym sens gdzieś umyka
i znika duszy muzyka
i pierwotny zamiar traci namiar
i zaczynam bez sensu rymować
i ..... .... mać!

ale jednocześnie żal tych wersów w pocie czoła wymyślanych
i z nadzieją, że może czas
bezsensu bełkot
patyną mądrości
oblepi słowa
za kurtynę milczenia
się chowam

POTARGAJ MNIE WENO !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!