Moje zdjęcie
Ma rude włosy, zielone oczy i piegi. Jego matka zmarła gdy miał 35 lat. Ojca nie poznał nigdy. Urodził się późno w nocy w szpitalu z czerwonej cegły. Gdy widzi przestraszoną twarz Franza Kafki ogarnia go smutek. Chciałby wieść spokojne i harmonijne życie a ludziom, których spotka dawać tylko radość, szczęście i dobro. Zawsze, gdy to tylko możliwe, siada nocą na brzegu jeziora i patrzy w okna domu gdzie po raz pierwszy pocałował ukochaną.Ceni szczerość i odwagę. Ma już więcej lat niż Chrystus więc świata nie zbawi...

wtorek, 1 marca 2011

kosmiks

Podobno cała ta zagmatwana, pełna niedomówień i zagadek historia miała swój początek w statku kosmicznym, na pokładzie którego pilot Pirx i pisarz Kafka mknąc przez kosmiczne przestworza bezskutecznie próbowali uprać swoją brudną bieliznę. Pierwszy nudził się niemiłosiernie, drugi notorycznie umierając ze strachu pisał z przerwami czwartą część swej słynnej, nigdy nie dokończonej "trylogii samotności" pt."Kosmos". W niewyjaśnionych do dziś okolicznościach rękopis tego dzieła wrócił na Ziemię i wpadł w ręce niejakiego Gombrowicza, który po przetłumaczeniu tekstu zmienił kilka zasadniczych faktów, dla niepoznaki wplótł kilka słowiańskich wątków i zachowując oryginalny tytuł wydał książkę pod własnym nazwiskiem. Do dziś trwa spór pomiędzy badaczami literatury a znawcami cybernetyki, kto był pierwowzorem Józefa K. i w jaki sposób rękopis trafił na Ziemię.
Podobno w archiwum IPN istnieją dokumenty łączące wszystkie elementy tej zagmatwanej układanki a trop prowadzi rzekomo aż do Afryki gdzie w latach siedemdziesiątych pod powierzchnią Sahary dokonano fascynującego odkrycia. Późnym popołudniem tuż przed przerwą na pojenie wielbłądów trafiono na kadłub statku kosmicznego o bardzo zaawansowanej technologii nie spotykanej dotąd na Ziemi. Pikanterii całemu zdarzeniu dodaje fakt, iż po odkopaniu wraku stwierdzono iż w kokpicie statku tuż nad panelem sterowania ktoś wyrył cienkim, metalowym narzędziem napis tej oto treści - "Tu byłem - Pirx" a pod spodem, zupełnie innym charakterem pisma ktoś inny dodał pięć kolejnych słów "Ja byłem wcześniej - Tony Halik". Specjalny sztab ekspertów potwierdził ponad wszelką wątpliwość autentyczność obu tych podpisów. Niestety na pokładzie statku nie odnaleziono śladów bytności człowieka ani żadnej innej istoty. Wrak prawdopodobnie pocięto i przewieziono na poligon w jednym z krajów Bliskiego Wschodu a beduinów pracujących przy wykopalisku utopiono w Nilu aranżując jego wiosenny wylew.
Cała ta sprawa pewnie nigdy nie ujrzałaby światła dziennego gdyby nie tajemnicze nagranie, które na początku dwudziestego pierwszego wieku pojawiło się na jednym z portali internetowych (jego zapis w formie audiowizualnej poniżej). Jest to rzekomo rejestracja zdarzenia, mającego miejsce na pokładzie statku.
Pierwszy głos sprzeciwu nadszedł z Rzymu skąd kościół rzymsko - katolicki, który jak wiadomo słynie ze swej powściągliwości w wydawaniu sądów w krótkim oświadczeniu stwierdza co następuje: "Jesteśmy, byliśmy i niewątpliwie będziemy nieugięcie trwać w przekonaniu o boskim i nadprzyrodzonym prapoczątku ludzkiego stworzenia, którego inspiracją i siłą sprawczą jest siła boska nie dająca się objąć i zdefiniować rozumem ludzkim. Jakiekolwiek próby porównywania przekazania Dekalogu w formie kamiennych tablic Mojżeszowi na górze Synaj z nagraniem odnalezionym we wraku statku, któremu przypisywane są podobno nadprzyrodzone pochodzenie są bezpodstawne, mylące i godzące w dobre imię kościoła i całej wspólnoty wyznającej wiarę. Rzekome podobieństwo obu "nośników informacji" jak wyraziła się jakaś lewicująca gazeta jest zupełnym nieporozumieniem co dla ludzi światłych i wykształconych jest sprawą oczywistą i niepodlegająca dyskusji a twierdzenia iż postaci uwiecznione na nagraniu to Adam i Ewa trącą absurdem i mogą być wiarygodne jedynie dla ludzi małej wiary, laików i ateistów."
W sukurs Watykanowi przybyła natychmiast pewna środkowoeuropejska rozgłośnia radiowa, prowadzona przez otyłego księdza noszącego zawsze ciemne okulary, organizując naprędce pielgrzymkę solidarnościową, na której oprócz osób w podeszłym wieku, widziano pewnego polityka, wtedy noszącego jeszcze wąsy, który na jednym z postojów wygłosił płomienne przemówienie dobitnie i rzeczowo uwypuklając ideowe cele tak ohydnego ataku na kościół, wiarę i gatunek ludzki jako taki a następnie niesiony euforyczną reakcją zgromadzonych emerytów i rencistów pokrótce streścił program nowotworzonej przez siebie partii jak i też zręby nowoczesnego ustroju państwa, który stworzy gdy obejmie urząd prezydenta lub premiera.
Towarzyszący mu asystent, człowiek słusznej postury o rozbieganych oczkach, starannie przystrzyżonej bródce i szelmowskim uśmiechu fryzjera, ubrany w nienagannie skrojony garnitur i lakierki pod kolor dodał na zakończenie iż w bliżej nieokreślonej przyszłości ponad wszelką wątpliwość dowiedzie iż za całą tą grubymi nićmi szytą prowokacją stoi nie kto inny jak szpiedzy wrogiego wywiadu i on, tak jak tu stoi, nie spocznie w dążeniu by cała sprawa została dogłębnie i całościowo wyjaśniona. Z dziennikarskiego obowiązku warto nadmienić, iż pielgrzymka nie dotarła do celu swej podróży ze względu na niesprzyjające warunki atmosferyczne co też będzie w przyszłości przedmiotem badań odpowiednich komisji.
Zwolennicy Darwina z laickiej części Europy dali szybki odpór stwierdzając iż nagranie jest ewidentnym dowodem na prawdziwość teorii ewolucji a statek kosmiczny nie był statkiem tylko wehikułem czasu, który cofnąwszy się do momentu tuż przed przejściem organicznych form życia ze środowiska wodnego w lądowe uwiecznił ten akt w niniejszym nagraniu.
Jeśli chodzi o identyfikacje postaci owego tajemniczego nagrania to grupa dziennikarzy udała się do Pragi w celu zaprezentowania nagrania babce Franca Kafki - kobiecie wiekowej i mającej jak się okazało na miejscu niejakie problemy z pamięcią i niestety ze względu na podeszły wiek owej damy nie udało się uzyskać żadnych wiążących informacji.
Są to oczywiście tylko hipotezy i domysły pasjonatów poszukujących prawdy jednak w roku 2089 akta spoczywające bezpiecznie w IPN mają zostać odtajnione i być może wtedy dowiemy się całej prawdy. Dla naukowego porządku warto dodać, że ekshumacja i badanie zwłok Franza Kafki, obywatela Gombrowicza i Tonego Halika nie rzuciły nowego światła na tę mroczną i skomplikowaną sprawę a ciała pilota Pirxa, mimo zakrojonych na szeroką skalę poszukiwań nie odnaleziono do dziś.

Gdy sprawa nieco przycichła grupa StangeZero w lakonicznym oświadczeniu dla MTV zdecydowanie odcięła się od jakiegokolwiek związku z tą sprawą a jej prawnicy ostrzegli, że wejdą na drogę sadową z każdym kto będzie twierdził, że jest inaczej.