Gdy zobaczyłem ją po raz pierwszy miała na sobie czarne lakierki, ciemne rajstopy, spódnice w kratę, obcisły sweterek i okulary jakich nie nosił nikt na świecie. Okulary miały kształt spłaszczonych półksiężyców rozświetlając jej twarz gwiaździstym blaskiem a pod szkłami kryły się jaśniejące podstępnym blaskiem zielone oczy. Szła z koleżanką, która, co oczywista, była dużo "brzydsza" nie miała "takich" okularów i całościowo nie była "taka".
Nie miała w sobie poezji, powabu zakwitającej młodości - nie miała najmniejszej szansy choć dziś zapewne jest nobliwą panią profesor zarabiającą kupę kasy na wykładach w państwach basenu Morza Śródziemnego. A nocą gdy wraca do hotelu rzuca się z płaczem na łóżko lub przez telefon strofuje męża, że dlaczego "ten remont trwa tak długo". Ale mąż jest tylko człowiekiem i ma miękkie serce poza tym ci fachowcy mają takie napięte terminy i też mają żony, które też czekają na nich w domu. Teraz to i tak nie ma znaczenia.
Okulary miały cienkie, delikatne, srebrzyste oprawki, spod których wypływały w świat wszystkie kolory tęczy.
A one szły trzymając się za ręce wzdłuż długiego, wysokiego parkanu okalającego nasz ogólniak, potem skręciły pod masywne filary poniemieckiego budynku i zniknęły wewnątrz.
I już...
I wystarczyło zaledwie pięć sekund...
I na każdej przerwie szukałem tylko tych zaszklonych oczu...
- szeptak
- Ma rude włosy, zielone oczy i piegi. Jego matka zmarła gdy miał 35 lat. Ojca nie poznał nigdy. Urodził się późno w nocy w szpitalu z czerwonej cegły. Gdy widzi przestraszoną twarz Franza Kafki ogarnia go smutek. Chciałby wieść spokojne i harmonijne życie a ludziom, których spotka dawać tylko radość, szczęście i dobro. Zawsze, gdy to tylko możliwe, siada nocą na brzegu jeziora i patrzy w okna domu gdzie po raz pierwszy pocałował ukochaną.Ceni szczerość i odwagę. Ma już więcej lat niż Chrystus więc świata nie zbawi...
wtorek, 9 grudnia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz