"... nie ma nic lepszego pod słońcem, niż to, by się człowiek weselił dziełami własnych rąk..."
czasem zaczynam pisać post i zarzucam go by po jakimś czasie do niego wrócić
ten zacząłem pisać pod potrójnym wpływem Antoniego Libery piszącego o Becketcie nawiązującym do Biblii ale dalibóg co chciałem napisać, co ma znaczyć tytuł i dlaczego wmieszałem w to Patti Smith nie pamiętam...
cień Godota padający na zmarłych...
przestraszony chłopiec na wiejskiej drodze...
melonik, skarpa, zachód słońca...
troska, dłoń, chrzęst...
tylko pojedyncze słowa migoczą na horyzoncie pamięci
ukryty wymiar ostateczności ?
a skoro i tak panuje tu stylistyczno - myślowy bałagan to na koniec jeszcze jedna wersja Nirvany
- szeptak
- Ma rude włosy, zielone oczy i piegi. Jego matka zmarła gdy miał 35 lat. Ojca nie poznał nigdy. Urodził się późno w nocy w szpitalu z czerwonej cegły. Gdy widzi przestraszoną twarz Franza Kafki ogarnia go smutek. Chciałby wieść spokojne i harmonijne życie a ludziom, których spotka dawać tylko radość, szczęście i dobro. Zawsze, gdy to tylko możliwe, siada nocą na brzegu jeziora i patrzy w okna domu gdzie po raz pierwszy pocałował ukochaną.Ceni szczerość i odwagę. Ma już więcej lat niż Chrystus więc świata nie zbawi...
czwartek, 26 sierpnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
I akurat Smells Like Teen Spirit, ciekawe wykonanie, trzeba przyznać, bardzo oryginalne...
takie z lekka trącące klimatem Dzikiego Zachodu
Prześlij komentarz