Moje zdjęcie
Ma rude włosy, zielone oczy i piegi. Jego matka zmarła gdy miał 35 lat. Ojca nie poznał nigdy. Urodził się późno w nocy w szpitalu z czerwonej cegły. Gdy widzi przestraszoną twarz Franza Kafki ogarnia go smutek. Chciałby wieść spokojne i harmonijne życie a ludziom, których spotka dawać tylko radość, szczęście i dobro. Zawsze, gdy to tylko możliwe, siada nocą na brzegu jeziora i patrzy w okna domu gdzie po raz pierwszy pocałował ukochaną.Ceni szczerość i odwagę. Ma już więcej lat niż Chrystus więc świata nie zbawi...

środa, 18 czerwca 2008

Próba



Mam na imię Dominika.

Mam prawie dziewięć lat i młodszą siostrę. Chodzę do szkoły podstawowej numer siedem imieniem Adama Asnyka w Mortówku. Na ulicy Szkolnej. W tym roku przystąpię do komunii świętej.

Nie wiem, co to jest komunia święta. Pani katechetka, której trochę się boję, bo ma czarne włosy i taki groźny nos powiedziała, że wszyscy przyjmiemy do serca Pana Jezusa. Pan Jezus to ten pan z długimi włosami i białej szacie. I jeździł na osiołku. A potem go zabili.

Pani krawcowa z teatru gdzie pracuje moja mama szyje mi sukienkę z kwiatuszkami i kokardką z przodu. A dzisiaj byłam u pani fryzjerki i przymierzałam wianek i pani fryzjerka obcinała mi włosy i tylko za pięć złotych. Tata nawet nie zauważył.

Trochę się boję tej komunii, że się przewrócę i podrę sukienkę albo upuszczę świecę. Ale mama mnie pociesza, że wszystko będzie dobrze, że skoro ona to przeżyła to ja też to przeżyję. Ale i tak się boję.

We wtorek i czwartek po lekcjach chodzimy z panią katechetką do kościoła i mamy próby. Moja mama też ma próby. Pani katechetka ustawia nas przed kościołem i musimy mieć cały czas złożone ręce. Potem wchodzimy do kościoła i pani wyczytuje nazwiska i siadamy. I nie wolno wchodzić po klęcznikach. Jak ktoś nadepnie to musi wchodzić jeszcze raz. A Kamil musiał wchodzić trzy razy.

Pani katechetka jest zawsze równo uczesana i ma przedziałek na środku głowy. Dzisiaj zobaczyłam, że gwiazdy spadły pani katechetce na kołnierz kurtki, ale tata powiedział, że to nie gwiazdy tylko łupież. To bardzo trudne słowo, więc je kilka razy powtórzyłam sobie po cichu a potem w pamięci.

Kiedy już usiądziemy w ławkach to musimy wstać i podejść do ołtarza i klęknąć, najpierw na jedno kolano a potem na drugie. A potem pani katechetka podchodzi do nas i mówi „Ciało Chrystusa” i wtedy trzeba tak trochę wystawić język i powiedzieć „amen”.

Żeby dobrze wystawić język pani katechetka każe nam ćwiczyć w domu z lusterkiem. Ale ja zawsze zapominam.

Potem wstajemy i siadamy do ławek. I wtedy trzeba posłuchać głosu wewnętrznego, bo może pan Jezus będzie chciał coś do nas powiedzieć. Jak nic nie powie to mamy przeczytać z książeczki do nabożeństwa modlitwę po komunii.

Dzisiaj ćwiczyliśmy przynoszenie darów. Jeden mój kolega, którego nie znam, bo nie chodzi do mojej klasy, będzie niósł chleb, ale nie chciał mówić tekstu, bo się wstydzi, więc pani mi dała tekst na takiej małej, wąskiej karteczce i będę mówić:

„Boże, ty jesteś miłością,

Pomóż nam miłować bliźnich i spraw,

Aby nikomu nie zabrakło chleba”.

Już się prawie nauczyłam na pamięć. Szybko się uczę na pamięć bo bardzo lubię. Moja mama też szybko się uczy na pamięć.

Najbardziej boję się spowiedzi. Boję się, że zapomnę powiedzieć księdzu jakiegoś grzechu i nie będę miała całkiem czystego serduszka a przecież do brudnego serduszka pan Jezus nie przyjdzie i co ja wtedy zrobię? Mama i tata mnie uspokajają ale ja i tak się boję. Nie można przyjąć komunii jak się ma grzech. Panu Jezusowi jest wtedy bardzo, bardzo smutno i płacze.

Tata mnie prosił żebym była grzeczna i we wszystkim słuchała pani katechetki. Ale ja trochę zapominam i wtedy tata się gniewa. A chłopcy cały czas się przepychają w ławkach i ganiają po kościele i nikt im nie zwraca uwagi.

Spod okrągłego sufitu kościoła patrzy na nas czterech panów i każdy ma taki smutny i surowy wzrok. Oni pewno są dorośli i bardzo mądrzy. I pewno też nie żyją. Każdy kto jest na obrazie to nie żyje.

Gdy trochę mi się nudzi na próbie to liczę rzędy cegieł na ścianach. Po mojej stronie jest sześć rzędów po dziesięć cegieł a potem są okna i to już się nie liczy. A za oknem jest już tylko niebo gdzie mieszka pan Bóg. Drugi domek pana Boga jest w kościele, na ołtarzu w tabernakulum.

Na próbach dużo śpiewamy. Taką ładną pieśń o brzegu i o panu co stanął nad brzegiem. Nawet chłopaki ją śpiewają. Pani katechetka powiedziała, że to ulubiona piosenka ojca świętego.

Długo zastanawiałam się kto to jest ojciec święty. Czy to ojciec, który umarł, poszedł do nieba i został święty? Ale potem mama mi wytłumaczyła, że ojciec święty to papież, który umarł i pokazała mi jego zdjęcie w internecie. I wtedy przypomniałam sobie, że jego obraz też wisi w kościele obok pana Jezusa. Mama jeszcze mówiła, że do tego papieża co wisi na obrazie strzelał Szary Wilk. Jak zapytałam czy to Indianin to mama uśmiechnęła się i powiedziała, że nie, że to był Turek.

Czasem przychodzi do kościoła taka inna pani z gitarą i wtedy też śpiewamy. Pani ma długie ciemne włosy i dużo się uśmiecha. Jak pani gra na gitarze to śpiewamy trochę głośniej i jest tak jak na ognisku z druhną Alą.

Bardzo lubię śpiewać. Pani katechetka powiedziała, że jak ktoś śpiewa to się modli podwójnie. To tak sobie pomyślałam, że jak ksiądz mi każe po spowiedzi jako pokutę odmówić dziesiątek różańca to wystarczy, że zaśpiewam sobie pięć razy Zdrowaś Mario i będzie to samo.

Pani katechetka powiedziała nam, żebyśmy wieczorem przed komunią, jak już będziemy w łóżkach, poprosili pana Boga o łaskę. A ja zapomniałam o tym zupełnie i dopiero sobie przypomniałam jak wstawałam siku. Mama już spała i tata też i nie miałam kogo zapytać co to jest ta łaska. A nie chciałam włączać komputera żeby poszukać w internecie więc napisałam list.

„Panie Boże, nie wiem kim jesteś. Wszyscy mówią, że jesteś bardzo dobry i pomagasz tym, którzy cię o to proszą. I pomagasz słabszym. Proszę cię pomóż mi z tą komunią świętą i ze spowiedzią. Przypomnij mi jeśli czegoś nie powiem i zrób tak żeby ksiądz się nie gniewał. I żeby tata też się nie gniewał. I jeszcze cię proszę zrób coś z tym moim brzuchem bo cały czas gdy myślę o komunii świętej to mnie boli. I żeby ciocia z wujkiem cało i zdrowo dojechali na mszę bo mają bardzo daleko i muszą wyjechać wcześnie rano.

Panie Boże to bardzo fajnie, że jesteś ale czy musisz być taki surowy i tak bardzo karać za grzechy. Pani katechetka czytała nam o plagach i jeźdźcach, którzy sieją zniszczenie i śmierć i wtedy bardzo się przestraszyłam. Proszę cię nie zsyłaj ich już nigdy więcej a ja postaram się zawsze odrabiać lekcje i nie jeść tyle cukierków.

Wczoraj na działce ułożyłam ci sekret pod altanką. Zebrałam dużo stokrotek, bez, kwiatki z żywopłotu i dwie mrówki, które naprawdę zdeptałam całkiem niechcący. Wszystko przykryłam taką fioletową szybką ze śmietnika i przysypałam żwirkiem. To będzie tylko nasza tajemnica. Nawet Natalce nie powiedziałam o tym.

Panie Boże bardzo, ale to bardzo proszę cię o łaskę. I przepraszam, że zapomniałam poprosić zaraz przed zaśnięciem.

Dominika z drugiej d”

Brak komentarzy: