szybko więdną wspomnienia wstawione do flaszki po winie
mam tylko wodę i garść kryształków by posolić kanapkę
odrobiną świeżego światła i drobnym plasterkiem uśmiechu
- Napijemy się wódeczki ?- pytasz już od progu
a kieliszki brzęczą o klawisze moich żeber
czekam na ciebie od świtu do zmierzchu
od momentu gdy wyszłaś
gdy ułożyłaś moje pragnienia na miękkim posłaniu
swojej skóry
gdy pozwoliłaś dotulić się aż do kości
przykryć ciepłym oddechem
splątać pragnienia kosmykiem dotyku
właściwie to już mnie nie ma
schowany pod kopułą nieba
lub dachem samochodu mknącego przez następne miasto
zasypiam by obudzić się pod kołdrą kolejnego szarego poranka