Moje zdjęcie
Ma rude włosy, zielone oczy i piegi. Jego matka zmarła gdy miał 35 lat. Ojca nie poznał nigdy. Urodził się późno w nocy w szpitalu z czerwonej cegły. Gdy widzi przestraszoną twarz Franza Kafki ogarnia go smutek. Chciałby wieść spokojne i harmonijne życie a ludziom, których spotka dawać tylko radość, szczęście i dobro. Zawsze, gdy to tylko możliwe, siada nocą na brzegu jeziora i patrzy w okna domu gdzie po raz pierwszy pocałował ukochaną.Ceni szczerość i odwagę. Ma już więcej lat niż Chrystus więc świata nie zbawi...

niedziela, 8 listopada 2009

Pociąg do podróży

Jakkolwiek by to zabrzmiało lubię wychodzić na tory (tory doprowadziły mnie do miejsca, w którym jestem obecnie, tory widziałem z okien domu, w którym już nie mieszkam, tory widzę codziennie, żyję w ich sąsiedztwie) - lubię tę niepewność i podekscytowanie towarzyszące podróży a już najbardziej ten ostateczny moment, w którym zbliżam się do celu, w pociągu nie ma już prawie ludzi, za oknem słońce zniża się nad horyzontem a ja kończę czytać książkę zabraną w podróż. Przez szybę rozpoznaję znajome kształty, zarys budynków, drzewa , bloki zmieniające kolory, dzieci z każdym rokiem wyższe, znajomy kontur błękitnej tafli jeziora, gryzący zapach dymu wydobywający się z kominów na czerwonych dachach. Pociąg wjeżdża na peron - tyle razy stałem tu z plecakiem czekając, aż ona przyjedzie, czekając na odjazd, na powrót, mając nadzieję, że już nigdy tu nie wrócę, że już zawsze będziemy razem, że już nigdy się nie spotkamy, że to tylko kilka dni, że być może uda mi się wrócić na święta, że będę pisał, obiecuję, że tak musi być i żadne z nas tego nie zmieni

2 komentarze:

Kopacz pisze...

Ciepły wpis, pokrzepiający :)

MJJW pisze...

Ale bardzo nostalgiczny...
Pozdrawiam, M.W.