(Pułkownikowi zrobiło się kwaśno w nosie)
Namysł ów, na twarzy jego, objawiał się wielce skomplikowaną siatką zmarszczek, zwężeń i zapowietrzeń wypełniających całe jego jestestwo bezdenną lekkościa próżni jaką potrafił przerażającymi haustami swej przeogromnej paszczęki napychać w rozdęty brzuch.
Nie to żebym źle się czuł czy też miał jakieś problemy - po prostu w okrojonej formie jadę jutro do Namysłowa - "na te słowa twarz Pułkownika zsiniała niemal zupełnie, policzki nabiegły powietrzem, źrenice wściekle zwężyły się, a białka zaszły krwią."
2 komentarze:
Z tym szkicem tekst nabiera z lekka charakteru witkacowskiego. Pozdrawiam.
tak mię naszło i popuściłem wodze chorej wyobraźni
Prześlij komentarz