biały pył osiada na płucach
śnieg spada na rzęsy
oczy przeklinają ciemność
linie papilarne przestają oswajać ból
czarna wykładzina języka wolno zlizuje resztki zaschniętej farby
drewno topnieje w betonie
pustka uszczelniona zużytymi, przepoconymi meblami
sucha skóra ścian namaszczona epoksydowym balsamem
ochra, ugier, cynober, umbra
chłopcy schodzą z plakatów
wmieszani w pył i kurz
miękkimi pociągnięciami kokietują
pośmiertne gratulacje od skarpet majstra wyciągniętych ze spadającego sufitu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz